4 maja 2011

Ruina ciała

Czasem czuję, że świat mnie przytłacza.
Jego ogrom pochłania.
I sama staję się jego częścią - jego ruiną.
Kolejnym zabytkiem, kolejnym popękanym murem.
Czuję, jakby czarna chmura przenikała moje wnętrze.
Jak mała laleczka wudu, w którą wbija się kolejną igłę.
Wygina rączkę, potem nóżkę aż w końcu niszczy się ją całą.
Czuję, jakby moja dusza była sama,
bez pary, bez drugiego JA.
Mieszam się z tłumem nie zauważając jednej drobinki.
Małej, błyszczącej - pachnącej uczuciem.
Uczuciem, którego my ludzie często nie dostrzegamy.

24 kwietnia 2011

Rycerz

Był twardy - niczym skała.
Stal na piersi, ogień w oczach.
Jeszcze się tli, żar miłości
do tej cennej Delikatności.
Z mieczem w ręku i tarczą,
którą starał się odpychać uczucie
Tak wiele mógł stracić.
Za każdym razem uderzając głową w mur,
cofał się do lęku.
Cierpiał jak żołnierz na wojnie.
Jego zbroją była broń
Wojną - miłość
A Delikatnością - Ona, której tak bardzo się bał.

Maski miłości

Bywa, że jesteś dzikim pnączem na moim ciele.
Oplatasz i ograniczasz samodzielne ruchy krzyku.
Bywa, że jesteś promieniem,
bijącym z blasku moich oczu.
Ciepłym ruchem palcy unosisz dłonie nade mną,
jakbyś miał ocalić mnie od złudzeń.
Dzisiaj zrywasz kwiaty słów
Jutro te same kwiaty będą miały kolce nienawiści.
Krew na ustach i pot na policzkach
A gdyby miłość miała jedną czystą twarz,
co by się stało z bólem nienawiści?

19 kwietnia 2011

Anioł

Była lekka i podniebna
Miała skrzydełka z niebiańskiej piany
Szklane oczy - takie inne - przezroczyste.
Stała samotna po środku świata.
Z oczu kapały szklane łzy smutku.
Była nikim - tylko Aniołem!
Nieznaczącą kroplą deszczu.

Olśniła.

Nagle uniosła swe skrzydła ku górze
Zatańczyła jeszcze przez chwilę z wiatrem
I zniknęła w chmurze
Wtedy widziałam ją po raz ostatni.

Nienawiść

W zasięgu myśli złych
okrążyć życie chciała.
Ona - oddychała zapachem siarki
była Czarnym Krukiem Nienawiści.
Żywiła się Twoją słabością.
Była z Tobą, gdy byłeś osłabiony,
gdy życie kolejny raz podstawiło Ci nogę z kolcami, na które upadałeś w bólach.
Zlizywała Twe łzy cierpienia niczym nektar.
Machając czarnym skrzydłem przed oczami z iskrą w oku i wypiekiem na nieludzkiej twarzy, zabierała słabszych w ognie wieczne.
Tak mijało życie uwikłanych złem bolesnym.

Uniesienie

Zapach naszych ciał
miesza się z już dawno zastygłym powietrzem - stało się takie gęste.
Uniesiona przez stan euforii
zapominam, że ja - to już nie to samo co wczoraj.

Krople rosy staczają się po ścianie
Wiatr ochładza to co już dawno przypomina ogień.
Jednak nadal to trwa, tak samo jak przed godziną
Stan uniesienia i zapomnienia.